Tłumaczenie gry komputerowej: co może pójść nie tak?

Społeczność graczy to bardzo wymagający odbiorca. Odpowiednie przygotowanie produktu dla takiej grupy docelowej wymaga wytężonej pracy i rzetelnego przygotowania. Jak zrobić tłumaczenie gry komputerowej, aby nie popełnić żadnej gafy? Przeczytajcie!

Jak podaje słownik Oxford Companion, tłumaczenie to przekazywanie znaczenia tekstu w języku źródłowym za pomocą równoważnego tekstu w języku docelowym. W branży gier to jednak zdecydowanie za mało. W niej króluje termin „lokalizacja”. To znacznie więcej niż zwykły przekład. Celem większości współczesnych gier jest zapewnienie graczom jak największej imersji, dlatego świat gry musi być w pełni zrozumiały dla każdego użytkownika. Tu chodzi o coś znacznie więcej niż język — trzeba zagłębić się w fabułę, przełożyć gry słowne i skróty myślowe, zrozumieć realia.

Tu właśnie pojawia się „lokalizacja”, czyli „zakorzenienie” danej treści w rzeczywistości językowej i kulturowej danego odbiorcy. W świecie gry gracz powinien czuć się jak u siebie, jakby gra została stworzona właśnie dla niego.

Gry po polsku – jak to się zaczęło?

Pierwsze gry wideo, zarówno te w salonach z automatami, jak i na pierwszych domowych konsolach i komputerach, nie potrzebowały lokalizacji. Powód był prosty: miały naprawdę znikomą ilość tekstu. Nieliczne tekstowe gry przygodowe były znacznie trudniejsze. Żeby je przejść nie można było ominąć treści obcojęzycznej, dlatego ich użytkownicy decydowali się na własne tłumaczenia.

Wraz z rozwojem technicznym gry mogły oferować coraz bardziej dopracowane i skomplikowane światy oraz wyzwania. W latach 80. i 90. XX wieku na przykład miał miejsce boom na rynku komputerowych adaptacji gier fabularnych, między innymi tych z serii „Dungeons & Dragons”. RPG-i miały ciekawe dialogi, długie opisy i skomplikowane zagadki. Brak lokalizacji zmuszał polskich graczy do rezygnacji z gry lub… nauki języka. Inne kraje miały więcej szczęścia — sklepy z grami zaczęły oferować je wersjach niemieckiej, hiszpańskiej czy francuskiej wersji językowej.

Prawdziwym przełomem na polskim rynku był rok 1996, kiedy to CD Projekt zaczął wydawać gry z polskimi instrukcjami w pudełkach. Ich pierwszą pełną polską lokalizacją był Baldur’s Gate wydany w 1999 roku. Wśród aktorów użyczających głosu postaciom znaleźli się między innymi Marian Opania i Piotr Fronczewski. Kwestia wypowiadana przez tego ostatniego – „Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę” – zyskała status kultowej i na stałe weszła do potocznego języka graczy.

Młoda firma doskonale wyczuła rynek i gra sprzedała się w rekordowym, jak na ówczesne warunki, nakładzie ponad 100 tysięcy egzemplarzy.

W tym samym czasie branża lokalizacyjna zaczęła się rozwijać także w wielu innych krajach. Każdy, kto chciał sprzedać swoje gry musiał zdecydować się na ich wielojęzyczność.

Jak zrobić grę komputerową? Dla wszystkich!

Lokalizacja gry wymaga naprawdę poważnych nakładów pracy, czasu i funduszy. Językowy przekład linii dialogowych czy tekstów fabularnych w grze nie wystarczy. W przypadku gier przygodowych, gdzie pojawiają się rozbudowane postacie, opisy i różne możliwości prowadzenia rozmów, ważne jest także przekazanie kontekstu. Gry zręcznościowe (choć zresztą także czasem i te przygodowe) operują nawiązaniami do innych tekstów kultury (filmów, muzyki, książek, innych gier), a czasem także bieżących wydarzeń polityczno-społecznych. By dobrze przekazać taką treść należy skorzystać z pomocy ekspertów, znających dobrze kulturę, w której powstała pierwotna wersja.

Chyba najwięcej przykładów znajdziemy tu znów w Polsce. Stworzona nad Wisłą gra „Wiedźmin” (ang. \”Witcher\”) powstała na bazie prozy Andrzeja Sapkowskiego. Te teksty już same w sobie ociekały aluzjami, dowcipem językowym, ironią zakorzenioną w naszym rodzimym klimacie. Odpowiednie przygotowanie gry, która zachwyci nie tylko Polaków wydawało się być nie lada trudnym zadaniem. Inne polskie produkcje z reguły skazane były tylko na nasz rynek właśnie ze względu na kłopoty z tak dobrym oddaniem języka i klimatu. W przypadku trzech części „Wiedźmina” udało się to jednak doskonale. To dobry przykład lokalizacji z polskiego na inne języki. Docenił go zresztą sam Barrack Obama.

Przyznaję, że nie jestem zbyt dobry w grach, ale wiem, że to doskonały przykład polskiego wkładu w nową gospodarkę światową – mówił o grze prezydent USA.

Sprzedaż gry na całym świecie pokazała, że gracze chętniej kupią dany produkt jeśli jest dobrze zlokalizowany. Wersja oryginalna z innym językiem niż ich ojczysty nie jest aż tak atrakcyjna. Co i jak lokalizować?

Gry komputerowe po polsku: jak to się robi?

Odpowiednia lokalizacja bierze także pod uwagę specyfikę kulturową danego regionu. Warto pamiętać, że to co jest zabawne po jednej stronie oceanu nie musi śmieszyć po drugiej, a to co uznaje się za normalne w Europie może uchodzić za nieobyczajne w Azji. Takich pułapek wbrew pozorom jest sporo. Warto jednak pamiętać, że lokalizacja nie jest cenzurą. Nawet w przypadku krajów, gdzie taka praktyka funkcjonuje na poziomie państwa (Chiny) dopasowanie nie oznacza okrojenia.

Lokalizacja wymaga naprawdę poważnych nakładów pracy, czasu i funduszy. Zwyczajny przekład dialogów i tekstów w grze nie wystarczy. W przypadku gier przygodowych, w których pojawiają się różne postaci, rozbudowane questy i różne linie fabularne, ważny jest kontekst. Wiele gier operuje nawiązaniami do innych tekstów kultury (filmów, muzyki, książek, innych gier), a czasem także bieżących wydarzeń społeczno-politycznych. By dobrze przekazać taką treść należy skorzystać z pomocy ekspertów, znających dobrze kulturę, w której powstała wersja oryginalna.

Znów posłużymy się odwołaniem do naszego rodzimego rynku. Stworzona nad Wisłą seria gier o wiedźminie Geralcie z Rivii powstała na bazie prozy Andrzeja Sapkowskiego, która już sama w sobie ociekała aluzjami, dowcipem językowym i ironią. Zaprojektowanie gry na jej bazie, która zachwyci nie tylko Polaków, ale i zagranicznych graczy wydawało się karkołomnym zadaniem. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że dotychczas inne polskie produkcje z reguły skazane były tylko na nasz rynek właśnie ze względu na kłopoty z właściwym oddaniem języka i klimatu. W przypadku „Wiedźmina” udało się to jednak doskonale. Docenił go zresztą sam Barack Obama.

– Przyznaję, że nie jestem zbyt dobry w grach, ale wiem, że to doskonały przykład polskiego wkładu w nową gospodarkę światową – mówił o ”Wiedźminie” były prezydent USA.

Tłumaczenie gier komputerowych: co może pójść nie tak?

Warto pamiętać, że to co jest zabawne po jednej stronie oceanu nie musi śmieszyć po drugiej, a to co uznaje się za normalne w Europie może uchodzić za nieobyczajne w Azji. Takich pułapek wbrew pozorom jest sporo. Warto jednak pamiętać, że lokalizacja nie jest tożsama z cenzurą. Nawet w przypadku krajów, gdzie taka praktyka funkcjonuje na poziomie państwa (np. w Chinach).

Warto być świadomym norm kulturowych i innych ważnych czynników, takich jak slang i lokalne zwyczaje. Niektóre gry mogą zawierać treści, które przez niektórych odbiorców mogą zostać uznane za nieprzyzwoite lub zbyt sugestywne. Gra może zawierać uwagi na tematy kulturowo lub politycznie wrażliwe. Dialogi także czasem bywają kontrowersyjne, a co za tym idzie, mogą źle wpłynąć reklamę gry.

Najlepiej ilustruje to przykład Chin. Tłumaczenie gry komputerowej na potrzeby tego kraju jest trudne nie tylko ze względu na specyficzny alfabet oraz różnice kulturowe, ale także ze względu na konieczność dopasowania do wymogów politycznych wyznaczonych przez cenzurę. Wiąże się to ze znaczną ingerencją w produkt, ale wydawcy decydują się na taki kompromis. Rynek chiński jest tak ogromny, że zysk z wielomilionowej społeczności graczy wygrywa z wiernością jakimkolwiek konceptom i zasadom.

Co ciekawe, gdy kraje Europy i Ameryki Północnej preferują napisy do oryginalnej ścieżki dźwiękowej, spora część odbiorców z Ameryki Południowej wybiera dubbing, do którego przyzwyczaiła ich telewizja. Podobnie sprawa się ma z produkcjami kinowymi. Lektor uchodzi w wielu krajach za rozwiązanie egzotyczne, natomiast wielu naszych rodaków ceni sobie o wiele bardziej filmy z lektorem niż z napisami czy dubbingiem.

Warto pamiętać, że w ramach lokalizacji trzeba także zająć się próbkami dźwiękowymi i grafikami z osadzonymi napisami. Skoro gra jest po polsku trudno oczekiwać, że gazeta czytana przez bohaterów będzie w innym języku, prawda?

Wpadki w tłumaczeniach gier

Odpowiednia lokalizacja przyniesie grze powiększone grono odbiorców, a czasem nawet (jak w przypadku „Baldur’s Gate”) uczyni ją kultową. Jednak jeśli robota zostanie zrobiona niedbale i pojawią się błędy, sytuacja może okazać się bardzo nieprzyjemna.

Gracze, podobnie jak fani konkretnych serii komiksów, filmów, książek, a nawet drużyn sportowych, są bardzo wyczuleni i jeśli znajdą błąd, producent lub wydawca dowie się o tym szybko i raczej w mało przyjemny sposób.

Nietrudno znaleźć w internecie recenzje i omówienia gier wytykające błędy w lokalizacji. Po nieudanym projekcie pozostaje cyfrowy ślad, który nie będzie dobrze wyglądał w wynikach wyszukiwania o danej firmie.

Przykłady? Oddajmy głos zainteresowanym:

– Polonizacją Duke Nukem 3d można straszyć staruszki i dzieci – pisał na forum CD Action RamzesXIII – Na plus – przetłumaczono menusy, nazwy poziomów (ale Death Row to nie Śmiertelny Rząd, a Kara Śmierci etc), nawet tekstury! Minus – przetłumaczono gadki Duke\’a. Nie dość że głos jest tak bardzo \”męski\” jak dobranocka, to te teksty doprowadzają mnie do swędzenia zębów i rozstroju mózgu. \”Fajowo\”, \”Nnnieźle!\”, \”Przybyłem tu by żuć i kopać tyłki. Tyle że z gumą cienko.\” czy – moje ulubione – \”Zaszalejmy!\” (zamiast \”Come get some!\”) Po jaką cholerę było tłumaczyć tą grę? Czy był choć jeden powód ku temu? Postać Duke\’a wybija tego FPSa ponad przeciętność, a w polskiej wersji Książe został wykastrowany i ubrany w pończochy. Wielkie dzięki, Play-It. Eat shit.

Polonizacja Unreala (pierwszego) też pozostawia wiele do życzenia. Paradoksalnie w tej strzelance dużo się czyta (rozmaite dzienniki i wiadomości w urządzeniach elektronicznych) i tym bardziej rzucają się w oczy częste… braki tłumaczeń! Po prostu część losowo wybranych dzienników pozostała w oryginalnej wersji…

A oto inny przykład podany przez Benchmark.pl:

I jeszcze jeden, tym razem od TVGRY.pl

Koszt lokalizacji gry to naprawdę spora inwestycja, tym gorzej zatem, jeśli szybko w świecie odbiorców rozejdzie się wieść o złym tłumaczeniu. Kiepskie tłumaczenie gry komputerowej może to doprowadzić do znaczących spadków sprzedaży i pogrzebania szans na zysk z danego projektu. Jeśli zostanie odpowiednio wykonana, zyska uznanie i odbiorcy ją docenią. Jeśli jednak lokalizacja będzie zawierała błędy, szybko zostanie to wyłapane i nagłośnione. Do firmy może łatwo przylgnąć łatka partacza, a do odbudowania wizerunku potrzebne będzie jeszcze więcej pracy i pieniędzy.

Jeśli szukasz kogoś kto zaopiekuje się Twoją grą jak własną i zrobi jej lokalizację taką, że mucha nie siada to ▶ KLIKNIJ TU ◀ i zobacz co możemy dla Ciebie zrobić. Serio, wejdź TU i zobacz nasze realizacje lub skorzystaj z naszej super oferty DARMOWYCH OPISÓW GRY NA STEAM. ↖

Więcej odcinków

Podziel się z innymi!

small_c_popup.png

Zadaj nam dowolne pytanie – nasz konsultant skontaktuje się z Tobą szybciej niż możesz się tego spodziewać.

Szybki kontakt