Dziennikarz, muzyk, a jednak przede wszystkim tłumacz rozmawia z nami o trudnym wyborze, który staje przed każdym, kogo pochłonie pasja tłumaczenia. Trzeba dokonać bardzo trudnego wyboru drogi: albo brać się tylko za teksty, które się lubi (co z pewnością nie pozwoli się utrzymać), albo zagryźć zęby i z pracować nawet z materiałem, który nas odrzuca.
Oczywiście nie zawsze są to sytuacje ekstremalne. Jednak tłumacze stają często przed podobnym dylematem co wielu artystów: sztuka czy chałtura? Niezależność artystyczna czy finansowa?
To nigdy nie jest łatwe. Filip Łobodziński, którego przekłady pisarzy takich jak Mario Vargas Llosa, Arturo Pérez-Reverte czy autorów tekstów piosenek (Bob Dylan, Patti Smith, Lluis Llach) zdobyły szerokie uznanie, zdecydował się kiedyś na tłumaczenie zgodne z sercem. Owszem, musi godzić pasję z inną pracą zarobkową. Z drugiej strony może skupić się na przekładach, które sprawiają mu radość.
Wystarczy posłuchać jego opowieści o przekładaniu poezji katalońskiej czy tekstów Boba Dylana. Co jeszcze chciałby przetłumaczyć? Czego życzy tłumaczom i co im radzi? Co to znaczy, że tłumacze są także autorami?
Posłuchajcie drugiej części naszej rozmowy w ramach podcastu „PRZEtłumacze”.